Tworzyświat

Kiedy skończę pisać powieść numer dwa, którą właśnie rozpoczynam, wtedy wrócę do tego, co było przed nią, czyli do tego co było na samym początku, i napiszę prequel do niej, który w sposób naturalny stanie się powieścią numer jeden. To proste, jasne i oczywiste. Powieść numer jeden zapewne zatytułuję tak, jak zatytułowałam obecną notkę, gdyż tworzenie powieściowego świata będzie jej głównym tematem.

Zadanie na dziś: sprawdzić, czy ktoś mnie nie ubiegł, czy ktoś wcześniej nie użył słowa, które ma oddawać to, co było na początku. Czyli: spróbować wygooglować ten neologizm, wygooglować mój neologizm i jeśli to możliwe, zastrzec jego autorstwo. Chętnie zgodzę się, szczególnie w tym momencie, z popularnym twierdzeniem, że jeśli czegoś nie ma w internecie, to znaczy, że tego w ogóle nie ma.

*

Jednak jest! Ktoś mnie ubiegł! Ktoś użył tego słowa przede mną - jeden raz, pół roku temu, w tekście poświęconym rozważaniom nad mitologią słowiańską, w którym autor z dużym namaszczeniem, ale chyba z mniejszą wiedzą, w ten sposób tłumaczy na współczesną polszczyznę starosłowiańsko brzmiące „światłowiłt”.

Możliwość skojarzenia omawianego neologizmu (mojego neologizmu!) z mitologią słowiańską pomniejszyła nieco twórczą radość, ponieważ zgodnie z moimi przekonaniami jedynym rzeczywistym Tworzyświatem był Ten, Który Jest. Objawiający Się. Bóg Abrahama, Izaaka oraz Jakuba. Bóg Jezusa.

Niemniej: nie zamierzam rezygnować z mojego słowa. Niniejszym zastrzegam je jako tytuł mojej następnej powieści, która będzie powieścią pierwszą. Taki tytuł zastrzegam również dla piszącej powieść, czyli dla tworzącej światy powieściowe. Na początku jest zawsze słowo. Tworząc słowem światy, staję się - jednym słowem – Tworzyświatem.


.