Jestem w kropce

Wzór jest widoczny: śmierć pierwszego z rodziców przynosi pierwsze nawrócenie, śmierć drugiego z rodziców przynosi nawrócenie drugie. Doświadczenie powyższe zamknęłam dawno temu w takich słowach:

od otchłani nicości
do ognia miłości

pierwsze nawrócenie
marność nad marnościami
drugie nawrócenie
pieśń nad pieśniami

nawrócenie pierwsze
w dół ku ciemności
nawrócenie drugie
w górę ku światłości

pierwsze nawrócenie
ciemność rozświetlona
drugie nawrócenie
światłość zaciemniona


Podążając za tym wzorem doszłam do wniosku, że śmierć trzeciej osoby z naszej małej rodzinnej trójcy wyznaczy moje trzecie nawrócenie. Moja śmierć je wyznaczy. A więc: nihil novi. A jednak: dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wzór wymaga koniecznej modyfikacji. Pilnej modyfikacji. Tamte nawrócenia działy się po przejściu moich bliskich na tamtą stronę. Umierając moi rodzice rodzili mnie na nowo. Śmierć każdego z nich stanowiła bowiem kolejne memento na mojej drodze życia: pamiętaj - umrzesz!

Kiedy jednak najbliższa mi osoba, czyli ja sama, odejdę stąd na wieczność, nawrócenie po tamtej stronie będzie już niemożliwe. Tam będzie tylko Boży wzrok, w którym zobaczę całe swoje życie. Na wieczność - zamknięte. W taki oto sposób znalazłam się w kropce. W taki oto sposób znalazałam swoją kropkę. Kropkę nad i, kropkę nad moim życiem.

Wieczność jest bowiem jak kropka, wieczność jest bowiem jak - punkt. Nawrócić się ostatnim nawróceniem, namaścić się ostatnim namaszczeniem. Już teraz stanąć w bramie śmierci prowadzącej do życia, już teraz żyć - w punkcie. Pod wzrokiem - Boga. Niech czas przepływa sobie przeze mnie linią, skoro musi. Ja - już jestem w kropce.

*

Jak powyższa medytacja łączy się ze snutą tutaj opowieścią o mojej powieści nr 2? Nijak. Póki co, układam sobie i sobie rozwiązuję krzyżówkę wspomnień i refleksji, którą roboczo nazwałam pisaniem powieści numer dwa. Piszę - dla zabicia czasu.


.