Zmieniam zdanie

Najpierw umarły opisy przyrody, potem zniknęły z literatury długie zdania. Podobno najdłuższe gramatycznie poprawne zdanie, takie od kropki do kropki, zawarł w swojej powieści Absalomie, Absalomie! - William Faulkner. Tak można przeczytać w internecie, jednak nie można w internecie znaleźć tego zdania. Kiedyś z przyjemnością czytywałam Faulknera, ale wtedy nie dotarłam do powieści z ponoć najdłuższym zdaniem świata. Teraz, kiedy nie czytuję prawie niczego, tym bardziej nie będę próbowała odszukać tysiąc-dwieście-osiemdziesięciosiedmio-wyrazowego tasiemca, który podobno znalazł się w księdze rekordów Guinnessa, ale o którym nie można z pełnym przekonaniem powiedzieć, że naprawdę istnieje.

Jest jednak inne zdanie, którego istnienia jestem pewna. W tym krótkim zdaniu, już od ponad sześćdziesięciu lat, wytworna amazonka podąża na wspaniałej kasztance kwitnącymi alejami Lasku Bulońskiego. Z młodzieńczej lektury Dżumy Alberta Camus, książki, która zdecydowanie podobała mi się, zapamiętałam jedynie historię tego zdania. Zapamiętałam, że któryś z drugoplanowych bohaterów chciał napisać powieść, i że nie potrafił wyjść poza pierwsze zdanie o wytwornej amazonce i wspaniałej kasztance, stale je cyzelując i zmieniając. Rozumiem tego człowieka. Wiem, że mogłabym spełnić się pisarsko zmieniając jedno jedyne zdanie mojej powieści - przez całe życie. Mogłabym też spełnić się pisarsko pisząc - długimi zdaniami - o samym pisaniu. Na przykład, o pisaniu powieści nr 2.