Po prostu

Nie wiem, czy zacząć od recytacji poezji, czy od twarożku. Chronologicznie rzecz ujmując, należałoby zacząć od poezji. Jednak jeśli trzymać się ścisłej chronologii, powinnam zacząć od narodu białoruskiego, którego prawdę powiedziawszy nie było, kiedy na początku dwudziestego wieku, na terenie obecnego białoruskiego państwa, podówczas będącego częścią rosyjskiego zaboru dawnych ziem pierwszej rzeczpospolitej, przyszła na świat moja mama.

*

Pod rządami drugiej rzeczpospolitej, a więc nieco później, na terenie obecnego białoruskiego państwa, zamieszkująca tam ówcześnie moja mama również nie zauważała żadnego białoruskiego narodu. - Jaki białoruski naród? - mówiła - Przecież, kiedy tych ludzi, na przykład miejscowych chłopów, pytano jakiej są narodowości, nie wiedzieli o co chodzi. Mówili jedynie, że są tutejsi. A jak spytało się, jakim językiem się posługują, mówili, że mówią - po prostu.

Zapamiętałam to tamtejsze po prostu, słuchając opowieści mamy, już po drugiej światowej wojnie i po przesiedleniu na teren rzeczpospolitej zwanej ludową, w której terytorialnych i czasowych ramach przyszłam na świat, i która nie obejmowała już kresowych rodzinnych stron moich obojga rodziców, które w przypadku ojca leżą obecnie na terenie państwa ukraińskiego dla odmiany. Uważałam i uważam tamto białoruskie po prostu za dość prymitywny, przed-narodowy stan świadomości społecznej, ale jednocześnie z latami zaczęłam doceniać pojmowanie rzeczy po prostu, wynikające z życiowego doświadczenia, duchowo wznoszącego człowieka wyżej, ponad bolesną złożoność rzeczywistości.

W tym miejscu pojawia się wspomniana sprawa poezji, która olśnieniem przyszła do mnie chronologicznie później. Nie chodziło o samą poezję, ale jej werbalną prezentację, która w moim odczuciu powinna przebiegać bardzo po prostu - bez aktorstwa czy egzaltacji, bez sztafażu scenografii, bez białych dziewczęcych bluzeczek czy chłopięcych białych koszul, z kołnierzykami ozdabianymi czarnymi aksamitkami zawiązanymi na kształt kokardek, które pamiętam z dawnych szkolnych popisów recytatorskich. Uważam również, że nie ma potrzeby uczyć się wiersza na pamięć, że wystarczy odczytać tekst z kartki - widocznej, nieukrytej, oczywistej, nawet nieco pomiętej. Wyjść na scenę, przed słuchaczy, albo umiejscowić się w jakimś innym punkcie, a następnie wiersz ze zrozumieniem głośno wypowiedzieć - po prostu.

*

Tak też wierzyć i modlić się należy, ponieważ sam Bóg jest prosty, chociaż nasze wyobrażenia o Nim - już nie. Żyć należy starać się w sposób podobnie prosty: tak należy pracować i tak odpoczywać, tak radować się i tak smucić. Odżywiać się, kochać, czy biesiadować – tak samo. Pisać również tak należy - po prostu. Co staram się czynić w swoich tekstach, również w powieści nr 2, życiowo zachęcana tymi zalecaniami benedyktyńskiej reguły:

O pokorze: „Tak więc, bracia, jeżeli chcemy osiągnąć szczyt wielkiej pokory i jeśli chcemy szybko dojść do tego wywyższenia w niebie, do którego dochodzi się przez uniżenie w życiu ziemskim, musimy wstępując do góry po stopniach naszych czynów wznieść ową drabinę, która ukazała się we śnie Jakubowi. Na niej to widział on zstępujących i wstępujących aniołów. Nie ulega wątpliwości, że to zstępowanie i wstępowanie oznacza po prostu, iż wynosząc się schodzimy w dół, wstępujemy natomiast ku górze przez pokorę.” (Reguła 7, 5-7)

Ile psalmów należy odmawiać w godzinach nocnych: „W określonym wyżej czasie zimy najpierw należy trzy razy powtórzyć werset: Panie otwórz wargi moje, a usta moje będą głosić Twoją chwałę; a następnie dodać psalm i Chwała Ojcu; po nim psalm 94 odśpiewany z antyfoną, albo po prostu.” (Reguła 9, 1-3).

O klasztornym oratorium: „A jeśli też kiedy indziej ktoś zechce modlić się w samotności, niech wejdzie po prostu i niech się modli, nie na cały głos, lecz ze łzami i z głębi serca.” (Reguła 52, 4)

O ofiarowywanych przez rodziców synach ludzi możnych i ludzi ubogich: „W podobny sposób niech postępują także ludzie ubożsi. Kto zaś w ogóle niczego nie posiada, niech po prostu napisze prośbę i wraz z darem ofiaruje syna w obecności świadków.” (Reguła 59, 7-8)

Jak należy przyjmować obcych mnichów: „Jeśli przybywa obcy mnich z dalekich okolic i chce jako gość mieszkać w klasztorze, a spodobają mu się miejscowe zwyczaje i nie będzie wnosił do klasztoru niepokoju przez swoje nadmierne wymagania, ale zadowoli się po prostu tym, co zastanie, można go przyjąć na tak długo, jak tego pragnie.” (Reguła 61, 1-3)

*

Nie zaczęłam od twarożku, ale na twarożku zakończę. Widziałam w pewnym supermarkecie serię wyrobów nabiałowych sprzedawanych jako benedyktyńskie produkty klasztorne i ochrzczonych bardzo benedyktyńskimi nazwami: „po prostu twarożek”, „po prostu masło”, „po prostu śmietana”. Pomimo sympatii dla benedyktynizmu, a może właśnie z powodu sympatii dla benedyktynizmu, nie spróbowałam tych franczyzowanych specjałów, bo nie wierzę, że są wytwarzane w sposób tak prosty, jak nakazywałaby cytowana wyżej reguła. Po prostu.


.