Judaica

Mając kilkanaście lat mogłam w pewnym okresie uchodzić za młodszą siostrę Boba Dylana z tamtych czasów: łączył nas kształt głowy i rysy twarzy, podobnie uformowane czoła i podobnie zarysowane łuki brwi. Poza tym - jego i moje krótkie włosy wydawały układać się w podobny sposób. Jeśli przypomnę, że artysta z domu wyniósł nazwisko Zimmerman, wszystko będzie wiadome.

*

Zdarzało się, choć nie często, że wmawiano mi w młodości żydowskie pochodzenie, co nie robiło na mnie większego wrażenia. Nie lubiłam jednak, kiedy niechcący zmieniano ostatnią literę mojego bardzo rzadkiego nazwiska z -a na -e, dociekając przy okazji, czy nie jestem córką niemieckich autochtonów, którzy po wojnie uniknęli wysiedlenia z tutejszych ziem zwanych odzyskanymi. Nie lubiłam również, kiedy z kolei przypisywano mnie do powojennej fali przymusowych ukraińskich przesiedleńców przybyłych na tutejsze ziemie, jeśli komuś -a na końcu mojego nazwiska zabrzmiało jak -o.

Nie sądzę, żeby w moich żyłach płynęła żydowska krew, chociaż ojca mojego ojca, czyli mojego dziadka, podolskiego chłopa polskiego pochodzenia, przezywano dawno temu, na początku dwudziestego wieku, na tymże kresowym Podolu - żydkiem. Nazywali go tak niechętni mu polscy współrodacy, nie tyle za to, że prowadził interesy z Żydami, ani że nauczył się ich języka, żeby wiedzieć o czym między sobą mówią, ale że jako przedsiębiorca był w interesach skuteczniejszy od miejscowych Żydów.

Zdarzało się również, tym razem na kresowej Grodzieńszczyźnie, niedługo przed drugą wojną światową, że na ulicy Żydzi zagadywali po żydowsku moją mamę, sądząc, że jest jedną z nich. Natomiast kiedy pewnego razu jedna z sióstr mamy otworzyła drzwi chodzącemu po kolędzie nowemu wikaremu, ten cofnął się, przepraszając, że nie wiedział, że w tym domu mieszkają Żydzi.

Mama ze swoją okrągłą twarzą i niedużym nosem zupełnie nie przypominała Boba Dylana, natomiast jej siostra o nieco podłużnej twarzy i nieco haczykowatym nosie była podobna do swojego ojca a mojego drugiego dziadka, oficera carskiej armii oraz potomka polskiej rodziny należącej do kresowej szlachty zaściankowej. Najciekawsze jednak, że dom, w którym mieszkała rodzina mamy sąsiadował podczas wojny przez płot z placówką niemieckiego gestapo i żadnemu z gestapowców nie przyszło na myśl podejrzewać mamę czy ciocię o żydowskie pochodzenie.

Z opowieści mamy z czasu niemieckiej okupacji zapamiętałam dwa wydarzenia, kiedy po rozległych aresztowaniach przed jej rodzinnym domem przechodziła kolumna pędzonych w nieznane wylęknionych Żydów. Ryzykując, że może zostać rozstrzelana na miejscu, moja babcia podała przechodzącej żydowskiej kobiecie bochenek, w odpowiedzi na jej błagalne: - Pani, chleba! - Innym razem inna żydowska kobieta, przechodząc przed domem babci w podobnej kolumnie idącej na zatracenie, rzuciła w jej stronę z nienawiścią: - Wasze też się skończy!

*

Ważne! Duży potencjał beletrystyczny. Zarysowane powyżej wątki wykorzystać wielowątkowo w powieści nr 2.


.